- Moja córeczka to był dla mnie cały świat. Byłyśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółkami - wspomina z żalem matka. Iwona wracała do domu z chłopakiem. Z przeciwnej strony jechał Andrzej W. (28 l.). Samochód mężczyzny był holowany przez inny pojazd. Nagle auto Andrzeja zjechało na przeciwny pas ruchu i uderzyło w samochód Iwony. Dziewczyna doznała licznych obrażeń. Miała złamany kręgosłup, a uderzenie uszkodziło jej mózg. Po niecałych dwóch tygodniach pień mózgu obumarł i Iwona zmarła.
Patrz reż: Warszawa: Wypadek motocykla na Służewcu
Więcej
https://www.se.pl/wiadomosci/polska/warszawa-wypadek-motocykla-na-sluzewcu-aa-8pqe-1c4r-BbUs.html
- Nawet się nie pożegnała, bo była nieprzytomna. A Andrzej jak gdyby nigdy nic przyszedł na pogrzeb i nawet nie przeprosił. Złożył mi jedynie kondolencje, ale nie żałował tego, co zrobił - tłumaczy matka. Sąd uznał winę mężczyzny, ale dał mu bardzo łagodny wyrok 1,5 roku w zawieszeniu na trzy lata, bo stwierdził, że mężczyzna i tak będzie żył do końca życia ze świadomością, że zabił Iwonę.
- Nie zgadzam się z tym wyrokiem. Jest śmiesznie niski. On zabił moją córkę i właściwie uszło mu to płazem. Jeśli starczy mi sił, odwołam się od tego wyroku - mówi Katarzyna Skwierawska (44 l.). - Nie chcę o tym rozmawiać. Mam tego już dość - mówi krótko Andrzej W., sprawca tragedii, i ucieka przed nami.