Mieszkańcy okolicznych nekropolii, w szczególności samotne wdowy, zaciskały oczy od łez, kiedy po przybyciu na grób najdroższych, czasami zmarłych zaledwie kilka dni wcześniej krewnych, odkrywały, iż z mogił zginęły mosiężne czy aluminiowe ozdoby czy krzyże. Sprawcy tych zbezczeszczeń nie mieli litości nawet dla pogrążonych w rozpaczy matek, które dopiero co pochowały swe małe dzieci. Iłowska policja za punkt honoru postawiła sobie ujęcie cmentarnych hien. Ostatecznie prawie na gorącym uczynku zatrzymano sprawcę. Jak się okazało, działał sam. I to w jakże bezmyślny sposób. Ozdoby znajdujące się na mogiłach są niejednokrotnie niezwykle cenne. I chodzi tutaj nie tylko o wartość materiału z którego zostały wykonane, ale także ich wartość artystyczną. Zdarza się, że mosiężne litery czy krzyże zakupowane są u kamieniarzy nawet za kilkaset złotych. Tymczasem 40-letniego mieszkańca Iłowy interesowały tylko ze względu na wagę metalu. Wyrywał czy odkuwał je więc od grobów. W domu przetapiał w kaflowym piecu, a pozyskany w ten sposób złom sprzedawał za grosze. Prokuratura nie miała litości dla cmentarnej hieny, a dodać trzeba, że nawet świat przestępczy gardzi tym sortem kryminalistów, i postawiła 40-latkowi zarzuty ograbiania miejsc pochówku. Grozi za to od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
Lubuskie. Cmentarna hiena nie znała litości. Teraz posiedzi.
2018-12-03
20:51
Mieszkaniec przygranicznej Iłowy łupił cmentarze. Kradł drogocenne ozdoby i precjoza, żeby później przetopić je i oddawać za grosze. I za nic miał, że doprowadza do łez zrozpaczone matki czy żony.