Zwłoki znaleźli spacerujący nad Wartą ludzie. Kryminalni i śledczy przeczesywali gęstwiny w poszukiwaniu choćby najdrobniejszego śladu, który mógłby ich doprowadzić do mordercy bezdomnego Jana P.
Zobacz koniecznie: Mniej pija u Tuska - alkohol już tak nie schodzi
W trakcie śledztwa okazało się, że zamordowany 49-latek tuż przed śmiercią urządził sobie alkoholową libację ze znajomym, Robertem S. Bezdomny pochwalił się koledze, że dzięki dorywczej pracy udało mu się zarobić kilkadziesiąt złotych. Nie wiedział, że za szczerość przyjdzie mu zginąć.
Gdy Jana P. zmorzył sen, bezwzględny 35-latek chwycił za leżący nad rzeką kamień i roztrzaskał nim głowę współbiesiadnika, a potem go obrabował. Morderca spędzi najbliższe 3 miesiące w areszcie. Za zabójstwo z zimną krwią może czekać go nawet dożywotnia odsiadka.