Zdarza się, że groby łupią złomiarze. Bywają kradzieże kwiatów czy okazałych zniczy, nawet metalowych napisów na pomnikach, ale to z reguły sprawka mężczyzn zwanych "cmentarnymi hienami". Tymczasem w Sulechowie zatrzymano kobietę - "hienę". 50 - latka łupiła małe cmentarze. Na razie wiadomo o Sulechowie i Babimoście. Z biegiem czasu do komendy policji właśnie w Sulechowie zaczęły napływać informacje o kradzieżach grobowych. Później takie same złodziejstwa zaczęli zgłaszać mieszkańcy małego Babimostu. Zwłaszcza tutaj mieszkańcy byli w szoku, bowiem na tym maleńkim cmentarzu wszyscy odwiedzający sobie ufają, a nawet narzędzia do sprzątania mogił wiszą rzędem, oznaczone do kogo należą, przy głównej alei.
A jednak ktoś perfidnie naruszył tę miasteczkową ufność. Sprawa łupienia grobów jest niezwykle ponura, więc lubuscy kryminalni zaczęli obserwować nekropolie. I zwrócili uwagę na kobietę, która przybywała samochodem na cmentarze. Spacerowała i uważnie przyglądała się grobom. Przybywała w różnych porach więc trudno było ją namierzyć.
W końcu jednak, kiedy kolejny raz podjechała swym autem pod nekropolię w Sulechowie tajniacy przyjrzeli się jej działaniom. I tak na gorącym uczynku 50-latkę zatrzymano podczas grobowej kradzieży. Zatrzymana "cmentarna hiena" przyznała się do winy.
Jak zeznała, kradła, żeby skradzionymi zniczami oraz wieńcami, i to w dużej ilości, przyozdabiać groby najbliższych. Grozi za to do pięciu lat pozbawienia wolności podczas których będzie mogła rozmyślać, co jej najbliżsi zmarli, powiedzieliby na ozdabianie ich grobów kradzionymi zniczami.