Nie ulega wątpliwości, że kierowca osobówki nie dostosował prędkości do panujących na drodze warunków i w efekcie przypakował wstojący na poboczu słup wysokiego napięcia. To, co się później stało z pewnością mężczyzna nie zapomni do końca życia. Żelazny kolos podtrzymujący linię, którą pod Sulęcinem przepływa prąd o napięciu 110000 volt, centymetr po centymetrze, zaczął chylić się ku upadkowi. W końcu runął w łoskotem. Impet uderzenia nieco wyhamowały drzewa. O dziwo, sieć się nie zerwała. Na miejsce natychmiast przybyli wezwani przez policjantów strażacy i zabezpieczyli linię. Przerażony sprawca kraksy, kiedy już zagrożenie spaleniem przez prąd minęło, o własnych siłach wyszedł z auta. Z lekkimi obrażeniami został przewieziony do szpitala w Sulęcinie.
Zobacz także: Lubuska policja pogrążona w żałobie! Komendant zginął w wypadku