Lubuskie. Niemowlę z podciętym gardłem płynęło Odrą. (Nowe fakty)

Była połowa czerwca br. kiedy wędkarz łowiący ryby nad Odrą zauważył płynącą z nurtem rzeki torbę. Wspomagając się podbierakiem przyciągnął znalezisko do brzegu. Torba zamknięta była na zamek błyskawiczny, a ponieważ materiał namókł zamek stawiał przy otwieraniu spory opór. Kiedy w końcu mężczyźnie udało się otworzyć torbę w jego nozdrza uderzył potworny smród rozpadającego się ludzkiego ciała. A raczej ciałka, bowiem w środku leżały poczerniałe zwłoki noworodka. Były w tak koszmarnym stanie, iż nie można było nawet określić jego płci.

Więcej na temat makabrycznego znaleziska można było powiedzieć dopiero po sekcji zwłok. W jej toku ustalono, że są to zwłoki chłopczyka. Nie ulegało wątpliwości, że urodził się zdrowy, w ósmym miesiącu ciąży. Potrzebne były jednak jeszcze ściślejsze ustalenia, a przede wszystkim to, które dałoby odpowiedź na kluczowe pytanie - co mianowicie było przyczyną śmierci dziecka. Jak donosi ,,Gazeta Lubuska'', chłopczyk, któremu pośmiertnie nadano imię Jasiu zginął niezwykle gwałtowną śmiercią. Sprawca podciął mu gardło i krtań ostrym narzędziem! Później główkę owinięto tetrową pieluchą, a ciałko wraz z łożyskiem i przedmiotami, które związane były z jego narodzinami wciśnięto do torby, zamek zasunięto i wrzucono w nurty rzeki. Wśród rzeczy, które wyłowił nowosolski wędkarz są m.in. torba z wózka firmy Carmel, podkoszulka na ramiączkach z wizerunkiem słonia czy damska nocna koszula firmy Dehai w rozmiarze ,,S'', co mogłoby sugerować, że kobieta, która ją nosiła jest bardzo szczupła.

Nowosolscy prokuratorzy upublicznili wizerunek znalezionych przedmiotów, a jednocześnie zwrócili się do społeczeństwa z prośbą o pomoc w ustaleniu tożsamości Jasia, a także sprawcy lub sprawców zabójstwa. Odzew był bardzo szeroki. Jeden z tropów prowadzi na Górny Śląsk, gdzie ustalono kobietę, która w pewnym momencie znajdowała się w wysokiej ciąży, jednak dziecka nie wychowuje. 

i