Franciszek Gągor (59 l.), generał, szef Sztabu Generalnego, który był szykowany na szefa Komitetu Wojskowego NATO, spoczął na wojskowych Powązkach 21 kwietnia 2010 r. Żegnali go dowódcy z całej Europy, opłakiwała rodzina, w tym wiekowi rodzice. Córka Katarzyna położyła na trumnie karteczkę z własnym wierszem. "Odszedłeś tak nagle, bez pożegnania/już nie zdążyłeś na sobotnią kolację/staliśmy w oknie/ zerkając, czekając, błagając/jak to możliwe". Dla rodziny rozpoczął się okres żałoby, opłakiwania zmarłego w ciszy i samotności.
Dwa tygodnie później żałoba rodziny została brutalnie zakłócona. Wdowa Lucyna Gągor opowiedziała o tym w filmie Anity Gargas pt. "Anatomia upadku". Z Moskwy przyleciała samolotem druga trumna ze szczątkami generała. Rodzina musiała zdecydować, co z nimi zrobić. Pochować w grobowcu w drugiej trumnie czy też skremować. Wybrano to drugie wyjście. Zdecydowały względy praktyczne. Wdowa po generale chce bowiem w przyszłości spocząć obok męża. Gdyby złożono do grobowca drugą trumnę, nie byłoby już w nim miejsca dla niej... Do dziś wdowa nie wie, jakie części ciała męża skremowała. - Czytając akta w prokuraturze, nie doszukałam się, co skremowałam, jaką podjęłam decyzję i jakie części ciała męża zostały skremowane - mówi generałowa. Dodaje też, że do dziś nie wie, dlaczego dopiero po dwóch tygodniach dotarły do kraju szczątki. - Nikt nam wtedy nie tłumaczył i nikt nie powiedział, gdzie one (szczątki - red.) były - mówiła Lucyna Gągor.
W drugim pogrzebie szczątków generała nie wzięli już udziału dostojnicy ani asysta wojskowa. To był pogrzeb dla najbliższej rodziny i przyjaciół. - Znam osoby, które jeszcze później robiły dochówki - powiedziała wdowa.
Dodatkowy pogrzeb miał też prezydent Lech Kaczyński (61 l.). Według jego brata Jarosława był to cichy pogrzeb, bez ceremonii i żałobników. Kolejny pochówek musieli również zorganizować bliscy Aleksandra Szczygły (47 l.), byłego szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. To również była uroczystość tylko dla rodziny.