Tatiana, tygrysica syberyjska, staranowała wszelkie zabezpieczenia i wtargnęła do kawiarni, w której wciąż byli goście. Ludzie nie mieli żadnych szans na ucieczkę przed wygłodniałą bestią - żądna krwi tygrysica zaatakowała trzech mężczyzn, rozszarpując ciało jednego z nich.
- Na wybiegu były jeszcze cztery tygrysy. Nagle jeden z nich wydostał się zza krat, pobiegł do kawiarni i zaatakował gości ogrodu zoologicznego - mówiła Mindy Talmadge, rzeczniczka miejscowej straży pożarnej. Tygrysica porwała bezbronnego mężczyznę i rzuciła go w pobliżu swojej klatki. Instynkt drapieżnika jest tak silny, że o żadnej pomocy dla ofiar Tatiany nie mogło być mowy.
- Ciężko ranny mężczyzna konał na oczach innych przerażonych całą sytuacją ludzi - dodała rzeczniczka straży.
Na szczęście dwie pozostałe ofiary krwawej jatki w zoo, mężczyźni w wieku 19 i 23 lat, jakimś cudem przeżyli makabryczną walkę z tygrysem. - Obaj stracili bardzo dużo krwi. Ich stan jest krytyczny, choć są przytomni i można już z nimi rozmawiać - zapewniał dr Eric Isaacs, lekarz zajmujący się rannymi.
Bestia, która już po raz kolejny okazała swoją wyższość nad człowiekiem (w ubiegłym roku Tatiana rzuciła się na swoją opiekunkę, gdy ta ją karmiła), została zabita. Policja, która natychmiast zjawiła się na miejscu tragedii, bez wahania zastrzeliła tygrysicę zabójczynię.