Co zrobi Janusz Piechociński, gdy zaboli go gardło? Nie będzie musiał wstawać skoro świt, by stać kilka godzin w kolejce po numerek do lekarza. Wystarczy, że wyjdzie ze swojego gabinetu w Ministerstwie Gospodarki i przejdzie kawałek korytarzem. Tam, w specjalnie zorganizowanym gabinecie lekarskim będzie czekał na niego lekarz.
Zobacz: Janusz Piechociński wpadł w szał na meczu
Jak dowiedział się "Super Express", Ministerstwo Gospodarki funduje swoim pracownikom usługi lekarskie. - Ministerstwo Gospodarki zamawia usługi internisty w celu zapewnienia doraźnej opieki medycznej dla pracowników - informuje biuro prasowe ministerstwa. Lekarz będzie przyjmował trzy razy w tygodniu i ma się zajmować m.in. wypisywaniem recept dla chorych urzędników oraz wystawianiem zwolnień lekarskich. Za to wszystko trzeba będzie dodatkowo zapłacić. Ale za wizyty u lekarza nie zapłacą ani minister Piechociński, ani jego urzędnicy. Koszt jak zwykle spadnie na zwykłych Polaków. Za to, by Janusz Piechociński miał lekarza pod ręką, zapłacimy 57 tys. złotych. Tyle wyniesie kontrakt, który wkrótce ma zostać podpisany.