Do wczoraj, bo warszawska prokuratura, po zasięgnięciu opinii biegłych o jego stanie zdrowia, wezwała podejrzanego i przedstawiła mu zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku, którego następstwem jest śmierć innej osoby. Maciej Zientarski za kratami może spędzić nawet 8 lat.
Przeczytaj koniecznie: Zientarski usłyszał prokuratorskie zarzuty – grozi mu nawet 8 lat więzienia
- Pan Zientarski przyszedł z adwokatem. Powiedział, że nie pamięta wypadku i odmówił dalszych wyjaśnień - mówi Monika Lewandowska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
W lutym 2008 roku czerwone ferrari 360 modena roztrzaskało się o betonowy filar estakady na ulicy Puławskiej w Warszawie. W potwornym wypadku na miejscu zginął nasz redakcyjny kolega Jarek Zabiega. Maciej Zientarski przeżył. Zapadł w śpiączkę. Po wybudzeniu odmawiał odpowiedzi na pytania śledczych, zasłaniał się niepamięcią. Śledztwo trwało wiele miesięcy, ale dziś prokuratura nie ma już wątpliwości, kto siedział za kierownicą. - Maciej Zientarski przekroczył dozwoloną prędkość, jechał z prędkością 150 kilometrów na godzinę, a przy ulicy Puławskiej prędkość dozwolona to 50 km. Nie dostosował się do znaku ostrzegawczego "nierówna droga" - nie ma wątpliwości pani prokurator.
Sprawy nie chce komentować ojciec oskarżonego Włodzimierz Zientarski (68 l.), również znany dziennikarz motoryzacyjny, który nie wierzył, że to jego syn siedział za kierownicą.
Patrz też: Maciej Zientarski się rozwodzi! Jego żona Beata oskarża: Teściowie zabrali mi męża (ZDJĘCIA!)
- Nie rozmawiam na ten temat, nigdy nie udzielałem żadnych komentarzy w tej sprawie. Mam nadzieję, że państwo to zrozumiecie - mówił wyraźnie wzburzony Zientarski.