W lutym 2008 r. roztrzaskał testowane ferrari na słupie wiaduktu w Warszawie. Zginął wtedy dziennikarz Jarosław Zabiega (30 l.). Prokuratura oskarżyła Zientarskiego o spowodowanie śmiertelnego wypadku.
Proces w tej sprawie ciągnie się od ponad roku. Oskarżony nie pojawia się na rozprawach z powodu fatalnego stanu zdrowia, ale zamiłowanie do prędkości go nie opuściło. I stało się!
Tym razem na ul. Chełmżyńskiej w Warszawie Maciej Zientarski skuterem najechał na pieszego, Dariusza Sypka (42 l.). Mężczyzna ma uszkodzone staw kolanowy i nogę w gipsie. To on według policji zawinił, bo wkroczył na jezdnię zza autobusu stojącego na przystanku.
- Nie do końca wierzę w taki przebieg wypadku, bo jednak poszkodowany mocno ucierpiał. Kierujący skuterem musiał być bardzo rozpędzony - mówi mec. Paweł Szymanek (38 l.).
- W Stanach Zjednoczonych jest całkowity zakaz wymijania autobusów. Tu inne pojazdy się podobno zatrzymały, więc i skuter powinien - dodaje.
Może zdrowie, na które narzeka Maciej Zientarski, pozbawiło go refleksu? Lepiej więc, aby nie siadał już za jakąkolwiek kierownicą.
- Tylko sąd może orzec zakaz prowadzenia pojazdów każdego rodzaju - mówi mł. insp. Marek Kąkolewski z wydziału ruchu drogowego Komendy Głównej Policji. Kiedy to w końcu nastąpi?