- Dziękuję wszystkim, którzy mi pomogli - powiedział nam wczoraj rezolutny chłopiec. - Mam nadzieję, że szybko zacznę chodzić. Do wypadku doszło w sobotę. Maciek bawił się na podwórku koło domu. Jego tata pompował wielkie koło do przyczepy ciężarówki. Nagle opona wybuchła. Eksplozja była tak silna, że felga niczym pocisk wystrzeliła w powietrze i uderzyła w Maćka. Kawał żelaza dosłownie zmasakrował chłopca. Felga obcięła mu prawą nóżkę, lewą złamała, zmiażdżyła też nadgarstek prawej ręki. Ojciec natychmiast wezwał pogotowie. Ratownicy helikopterem zabrali chłopca do Olsztyna. Do szpitala ściągnięto najbardziej doświadczonych lekarzy. Specjalista od chirurgii mikronaczyń zawrócił z drogi do Gdańska. Operacja trwała kilka godzin. Zakończyła się pełnym sukcesem.
Przeczytaj też: Świąteczny cud w Krakowie: Lekarze przyszyli mu odciętą rękę
- To zasługa całego naszego zespołu - mówi skromnie doktor Elżbieta Król, zastępca ordynatora Oddziału Ortopedyczno-Urazowego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie. - Krążenie w przyszytej nóżce zostało przywrócone - dodaje z radością. Najbliżsi nie odstępują od łóżka Maciusia. - Takich lekarzy to tylko ozłocić - mówi nam Jadwiga Górska (73 l.), babcia chłopczyka.