Do bitwy na maczety doszło 26 kwietnia. Rozpoczęli ją łysole, blisko związani z białostockimi skinheadami. Zaczaili się na ochroniarzy kończących pracę w jednym z pobliskich pubów. Nie wdawali się w zbędne dyskusję - od razu w ruch poszły maczety.
Zaatakowani przez kiboli ochroniarze, na co dzień zawodnicy miejscowego klubu bokserskiego, nie zamierzali jednak poddawać się bez walki. Zdołali odebrać bandytom maczety i powalić ich na ziemię. Kiedy już zyskali nad nimi przewagę, nie mieli dla nich litości. Obydwu skinheadów brutalnie skatowali, kopiąc ich i tnąc maczetami. Jednemu z pokonanych skinheadów odrąbali palec.
Całe to zdarzenie zarejestrowały kamery monitoringu miejskiego i to właśnie dzięki tym nagraniom funkcjonariuszom Centralnego Biura Śledczego i policji udało się rozpoznać, a następnie zatrzymać siedmiu uczestników krwawej jatki.
Przeczytaj koniecznie: Łódź: Wieźli maczety i kominiarki
- Na nagraniach rozpoznaliśmy osoby podejrzewane o udział w tak zwanych ustawkach i burdach stadionowych - relacjonuje podinsp. Andrzej Baranowski (42 l.) z podlaskiej policji.
- Sześciu z zatrzymanych mężczyzn usłyszało zarzuty udziału w bójce z użyciem niebezpiecznego narzędzia, a jeden z nich zarzut próby zabójstwa - wyjaśnia Marek Winnicki z nadzorującej sprawę Prokuratury Białystok-Południe.
Sąd zdecydował o zatrzymaniu w areszcie trzech najbrutalniejszych uczestników bitwy - podejrzewanego o próbę zabójstwa Oksena S. (20 l.) oraz Tomasza P. (22 l.) i Karola P. (20 l.). Mężczyznom grozi nawet po 8 lat więzienia.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, w Białymstoku trwa walka o zyski z ochrony miejscowych lokali, w dużej części ochranianych przez zawodników klubu bokserskiego. Możliwe, że krwawa bitwa w centrum miasta była próbą przejęcia wpływów przez pseudokibiców.