Piątkowa rozprawa w sądzie apelacyjnym miała zdecydować, czy Waśniewska, tak jak zdecydował sąd poprzedniej instancji, spędzi w więzieniu 25 lat, czy trzeba powtórzyć proces. Obrońca Waśniewskiej Arkadiusz Ludwiczek przekonywał, że pierwszy wyrok powinien być uchylony, a proces przeprowadzony na nowo. - Biegli ustalili przyczynę śmierci dziecka, ale nie jej mechanizm - podkreślał.
Zobacz: Biegli DOBILI Katarzynę Waśniewską. Mama Madzi winna śmierci dziecka!
Z kolei prokurator Adam Roch chce powtórzenia procesu, bo domaga się dla matki Madzi dożywocia.
- Jakim trzeba być człowiekiem, by przez kolejne minuty dusić własne dziecko i patrzeć jak umiera? - pytał.
Sama Katarzyna Waśniewska prosiła sąd o łaskę. - Popełniłam wiele błędów w życiu, ale akurat nie ten najstraszliwszy, czyli zabójstwo. Staję przed sądem w przeświadczeniu, że zostanę potraktowana sprawiedliwie - mówiła Waśniewska. - Proszę o zmianę zespołu biegłych. Ten obecny był poddany dużej presji - przekonywała matka Madzi. Potem zaczęła mówić, że nie jest zła i że bardzo kochała córkę. - Tęsknie za nią. Nigdy nie zapomnę dotyku jej rączek. Zawsze chciałam być dobrą matką, to prawda, że nie byłam gotowa na tę rolę, ale za wzór stawiałam sobie własną matkę - mówiła płaczliwie.
Sąd ogłosi swoją decyzję za tydzień.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail