Półroczna Magda nie została porwana. Matka dziewczynki po ponad tygodniu milczenia ujawniła prawdę. Powiedziała, że Madzia zmarła gdy we wtorek, 24 stycznia, po kąpieli wypadła jej z rąk na podłogę i uderzyła główką w próg.
Kobieta martwe dziecko zawinęła w kocyk, włożyła do wózka i wywiozła nad rzekę. Potem wstrząśnięta tragedią zgłosiła na policji, że została napadnięta, a jej córka porwana.
Około godz. 8 rano w miejscu wskaznym przez matkę policja wznowi poszukiwania zwłok Madzi. W czwartek kryminalni nie znaleźli ciała dziecka. Akcję utrudniał mróz i ciemności panujące nad rzeką.
Policja natrafiła tylko na pakunek, a w nim zawiniętą kurtkę. Detektyw Krzysztof Rutkowski w rozmowie z tvn24 powiedział, że nie można wykluczyć wersji, iż ciało Madzi zostało wywleczone gdzieś przez zwierzęta. Funkcjonariusze policji będą przeszukiwać metr po metrze z użyciem specjalistycznego sprzętu dopóki ciało dziecko nie zostanie odnalezione.
MADZIA NIE ŻYJE. Policja NIE ZNALAZŁA CIAŁA dziecka. W miejscu wskazanym przez matkę TYLKO KURTKA
Nie potwierdziły się informacje, że nad rzeką Czarna Przemsza w Sosnowcu znaleziono ciało zaginionej Madzi. Matka dziewczynki, Katarzyna W. (22 l.) wyznała detektywowi Krzysztofowi Rutkowskiemu, że Madzia zginęła gdy wypadła jej z rąk na podłogę. Matka miała ukryć ciało córki nad rzeką. We wskazanym przez Katarzynę W. miejscu policja znalazła jednak tylko pakunek, a w nim kurtkę.