Tego dnia nie mogło ich zabraknąć na cmentarzu przy ul. Smutnej w Sosnowcu. 15 lipca Madzia, gdyby żyła, miałaby swe święto - pierwszą rocznicę urodzin. Beata i Sławomir Cieślikowie musieli być tego dnia na cmentarzu nie tylko dla siebie.
Byli tam też w imieniu taty Madzi - Bartłomieja Waśniewskiego, który przebywa za granicą, próbując od nowa poukładać swe zawalone w gruzy życie.
Wizyta nad grobem ukochanej wnuczki była trudnym przeżyciem. Dziadkowie Madzi pojawili się na cmentarzu około godz. 10.30. Po krótkim spacerze alejkami znaleźli się przy grobie wnuczki. Do oczu pani Beaty już po chwili napłynęły łzy. Szlochając, położyła na płycie grobowca wiązankę białych eustomów.
- Tak życzył sobie Bartek - mówiła pani Beata.
Dziadkowie Madzi zapalili znicze, pan Sławomir przymocował do krzyża nowe zdjęcie Madzi w różowych ramkach. Później w skupieniu wszyscy pomodlili się nad jej grobem.
Zabrakło tylko ojca dziewczynki, Bartłomieja Waśniewskiego. Przebywa w Anglii, rzucił się w wir pracy, szukając zapomnienia o tragedii.
- Wiem, że bardzo chciałby tutaj być. Ciężko przeżył śmierć Madzi, którą bardzo kochał. Dziś jest mu szczególnie trudno. Rozmawialiśmy z Bartkiem. Staramy się go podtrzymywać na duchu, ale naprawdę nie chcemy go o nic wypytywać. Musi z tym wszystkim pobyć sam na sam jakiś czas. Porozmawiamy, gdy zechce - powiedział Sławomir Cieślik.