Tuż po pogrzebie małej Madzi, który odbył się 15 lutego, mały nagrobek dziecka na sosnowieckim cmentarzu tonął w kwiatach, zniczach i maskotkach. Teraz, gdyby nie rodzice Bartłomieja Waśniewskiego, stałby zaniedbany i zapomniany. Tak przynajmniej twierdzi teściowa Katarzyny Waśniewskiej, Beata Cieślik.
Grób zmarłej wnuczki odwiedza dwa razy w tygodniu. Czyści nagrobną płytę, zmienia kwiaty na świeże, zapala nowe znicze i smutno patrzy na zdjęcie przedstawiające małą Madzię.
- Nic mi nie wiadomo o tym, żeby Kasia i Bartek tu przychodzili - mówi kobieta.
- Także rodzice synowej nie interesują się tym miejscem. Zresztą tak było od początku, to ja z mężem załatwialiśmy wszystkie formalności związane z pogrzebem i cmentarzem - dodaje smutno kobieta.
Być może to strach przed linczem ze strony mieszkańców Sosnowca powstrzymuje rodziców Madzi przed wizytą w tym miejscu?.