Na niektóre z tych pytań już znamy odpowiedzi. Wyjaśniła się przede wszystkim sprawa „członka rodziny”, który odmówił badania wykrywaczem kłamstw. Krzysztof Rutkowski zdradził, że chodzi o brata Katarzyny Waśniewskiej. Miał od nie poddać się badaniu wariografem, tłumacząc, Że wciąż zażywa leki, które mogą wpływać na wyniki badań – tak przynajmniej twierdzi Rutkowski.
Mniej wiadomo na temat telefonu komórkowego, który nie logował się do stacji BTS w pobliżu miejsca w którym ukryto ciało Madzi.
Wiadomo, że Katarzyna Waśniewska miała telefon przy sobie gdy chodziła po mieście. Prokuratura odtworzyła nawet drogę, jaką przebyła. Dlaczego jednak nadajnik nie zarejestrował logowania przy dworcu kolejowym w Sosnowcu? Tu zawodna mogła okazać się technika, sygnał z innego nadajnika mógł być na tyle mocny, że telefon nie przelogował się do kolejnego. Nie można również odrzucić wersji, że telefon został wyłączony.
Bez odpowiedzi pozostaje pytanie czy ktoś mógł pomagać matce Madzi w ukryciu zwłok. Prokuratura wypowiada się o tym wątku bardzo lakonicznie. Wiadomo jednak, że aby dojść do gruzowiska trzeba było przemieścić duży blok betonu. Czy Katarzyna Waśniewska ma dość siły, żeby to zrobić? Tego nie wiemy, wizja lokalna z udziałem matki nie odbyła się.
Ostatnie pytanie dotyczy samej konferencji: Dlaczego prokuratura postanowiła przedstawić wyniki śledztwa, skoro śledczy nie zamknęli jeszcze postępowania? Wcześniej konferencje Prokuratury Okręgowej w Katowicach poprzedzały zdecydowane działania policji. Czy tym razem będzie podobnie? Możliwe, że już w piątek poznamy dodatkowe informacje z sekcji zwłok. Nie można jednak przesądzać, że wprowadzą one coś nowego do śledztwa.