Karawan z trumną Madzi zajechał pod kościół pw. św. Józefa Rzemieślnika krótko przed godz. 14. W asyście najbliższych mała biała trumienka została wniesiona do świątyni. Tłum chcących pożegnać dziewczynkę gęstniał z każdą minutą. Wkrótce kościół okazał się zbyt mały i wielu żałobników nie zmieściło się w środku.
Mszę odprawił ks. Andrzej Domagała. Homilię zaczął od słów bp. diecezji sosnowieckiej Grzegorza Kaszaka: - Madzia jest już u dobrego Boga - mówił ks. Domagała. - Życie to coś więcej niż tylko doczesność - stwierdził. Kapłan odniósł się też do tych wszystkich, którzy publicznie złorzeczyli na matkę dziecka, na której ciążą zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci. - Bardzo łatwo jest czasami zaciskać pięści, trzymać kamienie. Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień. Trzeba patrzeć w swoje sumienie - apelował ks. Domagała.
Ksiądz proboszcz parafii św. Tomasza Apostoła zadedykował wszystkim uczestnikom pogrzebu wiersz ks. Jana Twardowskiego "Jezu, ufam Tobie". - Zamiast śmierci racz z uśmiechem przyjąć Panie pod Twe stopy życie moje jak różaniec - recytował duchowny. - Niech was ta śmierć Madzi czegoś nauczy. Żeby więcej było wśród was miłości. Słuchania swojego sumienia. Życia na co dzień prawdą. Miłości Boga i bliźniego - dodawał ksiądz.
Uroczystości przebiegły bez zakłóceń. Większość ludzi wyraźnie wzruszonych modliło się nad trumną małej Madzi. Wiele osób w ciszy roniło łzy nad losem dziewczynki. Po mszy świętej rodzina Madzi, a wraz z nią tłum żałobników, odprowadziła jej szczątki na miejsce wiecznego spoczynku. Po godz. 15 trumienka z Madzią spoczęła w rodzinnym grobowcu. Wkrótce potem jej bliscy opuścili cmentarz. A mogiła Madzi utonęła w kwiatach i zniczach.