Wątła i szczuplutka 22-latka ma aż tak dużo siły, by na trzaskającym mrozie unieść do góry ważący ponad 100 kg fragment muru budynku i rzucić go na zwłoki dziecka? To mało prawdodpodobne, nawet gdyby działała pod wpływem szoku. Aż dwóch policjantów musiało przesunąć gruz, by z miejsca gdzie leżało zamarznięte ciałko Madzi wydobyć zwłoki dziecka. Czy to oznacza, że Katarzyna W. nie działała sama?
Zarządca cmentarza przy ul. Smutnej w Sosnowcu był w parku Żeromskiego gdy w nocy z 3 na 4 lutego funkcjonariusze odnaleźli zwłoki Madzi. W rozmowie z "Faktem" powiedział, że fragment muru był olbrzymi, mógł ważyć nawet ponad 150 kg.
- Jak ona mogłaby podnieść coś tak ciężkiego? Moim zdaniem nie mogła tego zrobić sama. Oznacza to, że albo ktoś inny tam ukrył ciało Madzi, albo matka zrobiła to przy pomocy innych osób – zastanawia się zarządca cmentarza, Janusz Palikowski.
Wszystko wskazuje na to, że Katarzyna W. cały czas kryje swojego wspólnika, który pomagał jej ukryć zwłoki Madzi.