W ubiegłym tygodniu sędzia Wojciech Małek i sędzia Beata Wawrów-Gąsiorowska odkryli, że w ich samochodach ktoś poluzował śruby kół. - Ten, kto to zrobił, liczył zapewne, że podczas jazdy doprowadzi to do wypadku, któryś z sędziów zginie lub w najlepszym razie zostanie ranny - tłumaczy policjant badający sprawę.
Na szczęście Wojciech Małek odkrył, że jego samochód uszkodzono, nim zdążył jeszcze ruszyć. O prawdziwym cudzie mówić może sędzia Beata Wawrów-Gąsiorowska, która dopiero po pewnym czasie, podczas jazdy z dzieckiem, zorientowała się, że ma odkręcone koła. - Pokazał jej to na skrzyżowaniu jakiś przypadkowy kierowca - mówi policjant z Komendy Stołecznej Policji.
Sędziowie Małek i Wawrów-Gąsiorowska zasiadają m.in. w składzie sędziowskim, który sądzi właśnie gang z Mokotowa - jeden z najgroźniejszych w kraju, odpowiedzialny za porwania dla okupu, hurtowy handel narkotykami i zabójstwa. Na ławie oskarżonych zasiadają jego najbardziej bezwzględni członkowie, m.in. jeden z szefów grupy Zbigniew C. ps. Dax.
W kwietniu ubiegłego roku na jaw wyszło, że Dax wspólnie z Andrzejem H. ps. Korek - najważniejszym z bossów "Mokotowa" - i kilkoma innymi członkami gangu schwytanymi przez policję już zza krat wydali wyroki śmierci na kilkanaście osób zeznających lub pracujących nad śledztwami dotyczącymi "Mokotowa". Na liście do odstrzału znaleźli się wówczas świadkowie, ich rodziny, policjanci i prokuratorzy.
Pierwszą ofiarą gangsterów stała się żona tzw. małego świadka koronnego Krzysztofa M. ps. Bajbus. Zastrzelono ją w styczniu, gdy szła do pracy. Kilka miesięcy później kilkuset antyterrorystów zatrzymało pozostających na wolności członków grupy mokotowskiej, a służby prasowe policji ogłosiły, że od tej pory w stolicy i jej okolicach nie działa żadna znacząca grupa zorganizowana. Ujęcie przebywających na wolności członków "Mokotowa" miało zapobiec zamachom na osoby z listy.
Tym większe jest zdziwienie śledczych, że nagle ktoś próbuje zgładzić orzekających w procesie sędziów. Zamachowców szuka tymczasem stołeczna policja i Prokuratura Apelacyjna. Dla śledczych oczywiste jest, że odkręcone koła u sędziów, którzy orzekają w tej samej sprawie, to sygnał od jednej z najgroźniejszych grup w Polsce.
- To bardzo wczesny etap tej sprawy, ale badamy ją bardzo poważnie, rozważając wszystkie możliwości - powiedział prok. Robert Majewski, wiceszef Prokuratory Apelacyjnej w Warszawie.