300 tomów akt zawierających drobiazgowe analizy przepływów finansowych między spółkami rejestrowanymi m.in. na Białorusi, Łotwie, w Uzbekistanie i USA - taki materiał zgromadzono w śledztwie w sprawie tzw. mafii paliwowej. Czy jeden człowiek da radę zapoznać się z tym w miesiąc? Okazuje się, że tak.
Ja pisze "Dziennik", 60-letni Aleksander Głuchow, prokurator z Prokuratury Rejonowej w Pleszewie, został oddelegowany do Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim dokładnie na miesiąc. Ten czas wystarczył mu, aby 15 maja podjąć decyzję o umorzeniu śledztwa w sprawie mafii paliwowej. Co ciekawe, nigdy nie prowadził spraw aferalnych, specjalizuje się wypadkach drogowych.
Efekt? Oskarżeni o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i o pranie brudnych pieniędzy biznesmeni z poznańskiej spółki Ekoenergia odzyskali zarekwirowany gigantyczny majątek: 30 milionów złotych w gotówce, samolot Cessna Cittation, helikopter MI-2, a także luksusowy jacht pełnomorski. A to i tak tylko część z tego, co posiadają.
Pytanie, na jakiej podstawie prokurator Głuchow zdecydował o umorzeniu śledztwa, skoro fizycznie nie byłby w stanie w tak krótkim czasie zapoznać się dokładnie ze zgromadzonym materiałem. - Sprawa Ekoenergii? Nie kojarzę... Proszę ewentualnie pytać w prokuraturze okręgowej - powiedział "Dziennikowi".
Sprawa będzie miała jednak ciąg dalszy. Kilku prokuratorów z Ostrowa napisało bowiem list do ministra sprawiedliwości, bo ich zdaniem śledztwo zostało umorzone w podejrzanych okolicznościach. Jak zapewnił zastępca prokuratora generalnego Edward Zalewski, decyzję o umorzeniu śledztwa zbada biuro ds. przestępczości zorganizowanej.