Jak to się mogło stać?! - zachodzą w głowę zrozpaczeni bliscy dziewczyny. A jej przyjaciele z rodzinnej Białej Podlaskiej i koledzy z Politechniki Warszawskiej, gdzie studiowała fotonikę, wprost nie mogą uwierzyć w to, co się stało. - Długo zabiegała o ten staż. Ale też należał się jej jak mało komu, bo świetnie się uczyła - opowiadają.
Pod koniec czerwca szczęśliwa dziewczyna poleciała do Hongkongu. A kiedy już zadomowiła się w akademiku, uczestnicy praktyk postanowili zorganizować wieczorek zapoznawczy. Na studencką imprezę wybrali kemping w Ham Tin Wan na półwyspie Sai Kung w pobliżu Hongkongu. Jest tam piękna plaża położona wśród zielonych wzgórz o łagodnym zejściu do wody.
W wieczorku brało udział około 30 studentów. Bawili się świetnie, ale dokuczała im parna pogoda. Magda postanowiła ochłodzić się w morzu. Weszła do wody i nagle zaczęła tonąć. Rozpaczliwie próbowała utrzymać się na powierzchni wody, krzyczała i wzywała pomocy. Na ratunek koleżance rzucili się uczestnicy imprezy. Udało się im wyciągnąć Magdę na brzeg, lecz była już nieprzytomna. Śmigłowcem przetransportowano ją do szpitala Pamela Youde Nethersole w Chai Wan. Niestety, lekarze przegrali wielogodzinną walkę o jej życie.
- Rozmawialiśmy już z rodziną pani Magdy w Polsce i zaoferowaliśmy jej wszelką pomoc - cytuje rzeczniczkę politechniki w Hongkongu gazeta "The Standard". A lokalny dziennik "South China Morning Post" spekuluje na temat przyczyn tragedii. Alkohol? Możliwe, że wchodząc do wody, dziewczyna nie była trzeźwa. Ale jej śmierć prawdopodobnie spowodował szok termiczny będący następstwem zetknięcia się rozgrzanego ciała z dużo chłodniejszą wodą. Czy tak właśnie było, rozstrzygną wyniki sekcji zwłok.
ZOBACZ: Wypadek w Tatrach. Turyści widzieli spadającego mężczyznę