„Rzeczpospolita” dotarła do policjantów, którzy znaleźli zwłoki małej Magdy. Byli oni również podczas wstępnych oględzin, przeprowadzonych przez patologa.
- Patolog ściągnął tylko czapeczkę. Nie było żadnego obrażenia, żadnego śladu krwi ani na twarzy, ani na główce. Ubranka nie udało się zdjąć, bo było kompletnie zamarznięte - mówi w rozmowie z „RZ” funkcjonariusz. Dodaje również, że dziecko nie miało widocznych zewnętrznych obrażeń; wyglądało, jakby spało.
Czy to podważa wersję Katarzyny W., matki Magdy o nieszczęśliwym wypadku?
Wstępne oględziny ciała to za mało, żeby wyciągać wnioski. O przyczynach śmierci będzie można mówić dopiero po przeprowadzeniu sekcji zwłok. Ta odbyć ma się w poniedziałek. Prawdopodobnie jeszcze tego samego dnia poznamy wstępne ustalenia. Oficjalne wyniki policja dostanie w ciągu kilku dni.
Zupełnie innym tropem, który policja wciąż bada jest aktywność telefony Katarzyny W. w dniu gdy zginęła Magda. Pojawiły się doniesienia, że dane logowania do nadajników nie potwierdzają zeznań matki.
"Gazety Wyborczej" donosi również, że dzięki nadajnikom BTS policjanci odkryli, że matka Madzi działała w pośpiechu. - Za szybko jak na spacer z dzieckiem - mówi „GW” jeden z oficerów policji.
Ponadto policja miała też odkryć, że 24 stycznia Katarzyny W. nie było ona w parku, w którym znaleziono ciało dziewczynki. To może oznaczać, że gdy porzucała zwłoki małej Magdy, nie miała przy sobie telefonu, albo ktoś mógł jej pomóc ukryć ciało.