Magdalena Mikołowska z Torunia: Muszę oddać córki, bo jestem biedna

2012-06-19 4:00

Magdalena Mikołowska (36 l.) z Torunia ciężko pracowała przez całe życie. Żeby utrzymać siebie i dwie córki, stała przy sklepowej kasie. Teraz jednak straciła zajęcie. Nie stać jej już na prawdziwe mieszkanie. Gnieździ się z dziećmi na 8 metrach kwadratowych w starej kamienicy przeznaczonej do rozbiórki. - Uznałam, że dziewczynkom lepiej będzie w domu dziecka - mówi zrozpaczona kobieta. - Muszę je oddać, bo jestem biedna.

Marika (9 l.) i Monika (11 l.), córki pani Magdaleny, są przerażone. Na początku trudno im było pojąć, dlaczego matka, która tak je kocha, zamierza się ich pozbyć. Po pewnym czasie zrozumiały jednak, że nie ma innego wyjścia.

Samotnej matce nigdy nie było łatwo. Pracowała w różnych sklepach jako sprzedawczyni. Ledwie wystarczało to na utrzymanie. - Zawsze płacono mi najniższą krajową - mówi kobieta. - Umowy, które podpisywałam, były tak skonstruowane, że pracodawca mógł mnie zwolnić w każdej chwili - twierdzi. - Teraz straciłam zatrudnienie i nie jestem w stanie zapewnić córkom niczego...

Pani Magdalena i jej dziewczynki żyją w tragicznych warunkach. Mieszkanie socjalne, w którym się znalazły, to obraz nędzy i rozpaczy. Wszystko się sypie. Zawilgocone ściany opanował grzyb. - Moje dzieci nie mogą tu dłużej mieszkać. Monika jest ciężko chora, ma niewydolne serduszko - mówi kobieta. - Marika ma zaś problemy z koncentracją...

Niestety, na inne mieszkanie rodzina pani Magdaleny nie ma szans. Złożyła wniosek w urzędzie miasta, ale lista oczekujących jest długa.

- Żeby stan zdrowia moich dzieci się nie pogorszył, muszę je oddać - tłumaczy załamana matka. - To smutne, że człowiek, który pracował całe dorosłe życie, nie szalał, nie trwonił pieniędzy i nigdzie nie wy-jeżdżał, nie jest w stanie odłożyć ani grosza na czarną godzinę. Z najniż-szej krajowej na pewno nie da się tego zrobić - płacze kobieta.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki