Niektórzy mężczyźni najchętniej wysłaliby swoje teściowe w daleką podróż z biletem w jedną stronę. Jednak relacje premiera z mamą jego żony Małgorzaty, Stefanią Sochacką (75 l.), są zupełnie inne. "Moja mama uwielbia Donka. Jest jego najwierniejszym wyborcą" - wyznaje Małgorzata Tusk w swojej książce "Między nami".
ZOBACZ: Małgorzata Tusk: Wszyscy myśleli, że się rozwiedziemy
Pani Stefania, z domu Bałchanowska, pochodzi z Zagnańska, miejscowości w Górach Świętokrzyskich. W młodości uczyła w przedszkolu i dbała o wszechstronną edukację swoich córek. Dziś pomimo swoich siedemdziesięciu pięciu lat jest nadal bardzo aktywna. Cała rodzina Tusków uwielbia sernik, który dla nich piecze. "Nawet mój mąż powiedział, że to najlepszy sernik świata" - przyznaje premierowa.
Jednak nie tylko w sprawach kulinarnych pani Stefania jest autorytetem dla premiera. Jak się okazuje, teściowa bardzo chętnie doradza zięciowi, jak rządzić krajem. "Zgłasza mu swoje uwagi, udziela rad, co powinien zrobić, podsuwa problemy, o których powinien pomyśleć, opowiada, jak niektórzy ludzie cierpią i jak jej zdaniem można temu zaradzić. Mama ma wyczulony słuch na ludzką skargę i reaguje natychmiast, wysyłając SMS-y" - pisze pani Małgorzata.
ZOBACZ: Blog Kasi Tusk jest nielegalny?!
Jak się okazuje, premier ceni zdanie swojej teściowej i często korzysta z jej rad w sprawach państwowych. "Mój mąż jest przekonany, że jej spostrzeżenia bywają więcej warte niż badania opinii czy analizy socjologów i traktuje je poważnie. Czasami wraca z Warszawy do domu i mówi: - Zrobiłem tak, jak radziła mi twoja mama. I z reguły tego nie żałuje" - wyznaje premierowa w swojej książce. Po co więc premierowi taki sztab ekspertów - doradców. Szkoda pieniędzy.