Waldemar M. to zapalony wędkarz. Takiego jednak znaleziska podczas przygotowań do swych podlodowych połowów się nie spodziewał. Tuż przy brzegu jednego ze stawów, jakich pełno w okolicach jego rodzinnej wsi, zauważył nagle coś jakby zamrożone ciuchy pod lodem. Część wystawała ponad lodową taflę. Dopiero, kiedy przyjrzał się bliżej, stwierdził, że to... ludzkie zwłoki. Natychmiast zadzwonił na policję. Na miejsce wezwano straż pożarną z pobliskiego Międzyrzecza. Strażakom przyszło wykuwać z lodowej krypty ciało człowieka w daleko rozwiniętym stanie rozkładu. Teraz policja ustala tożsamość topielca. W samym Krasnym Dłusku ludzie przebąkują, że jakiś rok temu z wizytą do wsi przybył mieszkaniec Śląska. - Był chory, poszedł na spacer, a później pomimo poszukiwań, ślad po nim zaginął - mówi mieszkanka wioski. Czy to jednak jest odpowiedni trop? Z bada to policja.
Czytaj: Wznowią śledztwo ws. śmierci Leppera? Stonoga zabiera głos