Na zwłoki kobiety natrafił starszy mężczyzna, który z wnukiem wybrał się na przejażdżkę rowerem wodnym po jeziorze. Ciało znajdowało się z dala od ośrodków wczasowych, 100 metrów od brzegu, a zaledwie ok. 300 metrów od trasy Włodawa – Chełm. Szczątki kobiety były już w stanie rozkładu, jednak na kościach były jeszcze tkanki miękkie. - Mając na uwadze na ubiór – czarną, krótką spódnicę z plisami prawdopodobnie ciało należało do kobiety o bardzo szczupłej budowie, niebieski pasek z metalową klamrą miał obwód ok. 62 cm.. Na sobie miała jeszcze czarną bieliznę, tzw. bokserki – opisuje makabryczne znalezisko kom. Bożena Szymańska z policji we Włodawie. Przez kilka dni płetwonurkowie penetrowali dno, nie natknęli się jednak na inne fragmenty.
- Policjanci przeanalizowali ponad 200 spraw poszukiwawczych z całej Polski i żadna z zaginionych nie odpowiadała opisem odnalezionemu ciału. To bardzo tajemnicza śmierć. Jak mówi "Super Expressowi" prok. Beata Syk-Jankowska z prokuratury okręgowej w Lublinie w rozwikłaniu przerażającej zagadki pomóc mogą w tym oględziny szczątków, które dziś (10 czerwca) zostaną przeprowadzone w Zakładzie Medycyny Sądowej w Lublinie. - Pobrane zostaną próbki DNA, a specjaliści postarają się odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób doszło do rozkawałkowania ciała – mówi prokurator Syk-Jankowska.
Zobacz: Znieczulica w Krakowie. W kąpielisku tonął 25-latek, ale nikt mu nie pomógł!