Tatiana Karacuba, od której bloger z Barnaułu miał dostać makabryczne zdjęcia za Smoleńska, zabrała głos w tej sprawie. Kobieta kategorycznie zaprzecza, jakoby miała coś wspólnego z drastycznymi fotografiami. Co więcej, katastrofa polskiego rządu wcale jej nie interesuje.
Jak podaje rmf24, Karacuba wydała dwa oświadczenia, w których podkreśla, że nie miała związku z drastycznymi zdjęciami ofiar smoleńskich.
Szanowni polscy dziennikarze,W ciągu ostatnich dni otrzymuję od was listy z naleganiami bym opowiedziała o zdjęciach ofiar smoleńskiej katastrofy, z prośbą by je sprzedać itd. Zaręczam, że nie mam nic wspólnego ze zdjęciami smoleńskiej katastrofy. Nie mam pojęcia skąd się wzięły i kto je wrzucił do internetu. Katastrofa polskiego rządu mnie nie interesuje, nie interesują mnie zdjęcia z miejsca katastrofy, mnie w ogóle ten temat nie niepokoi. To nie mój "konik" i nie mój temat. Tak więc nie mogę udzielić żadnego komentarza dotyczącego tych zdjęć. To pytania nie do mnie, a do tego, kto pisał komentarze pod zdjęciami. Przecież to jasne, że fotografowali profesjonaliści , że miejsce katastrofy było otoczone wiele kilometrów od miejsca upadku samolotu. W jaki sposób mogę skomentować tę sprawę - nie rozumiem. Czy ktoś zdecydował mnie wplątać w sprawę tych zdjęć - to nie mój problem, dlatego, że i tak nie można wyjaśnić skąd wyrastają nogi. - napisała w oświadczeniu.