Poseł PiS jednoznacznie stwierdził, że publikacja zdjęć z katastrofy smoleńskiej to "zachowanie ukierunkowane na publiczne znieważenie narodu i Rzeczypospolitej Polskiej". Podkreślił, że przestępstwa dopuścili się nie tylko blogerzy, ale także autorzy fotografii. Jest pewien, że zdjęcia były zrobione celowo, by później zostały rozpowszechnione.
Przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej twierdzi, że można określić autora drastycznych zdjęć. "Zostały one zrobione w Smoleńsku przypuszczalnie między 10 kwietnia 2010 roku o godzinie 10.45 a 11 kwietnia 2010 roku o godzinie 11.19, co pozwala na jednoznaczne określenie osób, które je wykonały, a następnie udostępniły innym osobom celem upublicznienia w internecie" - czytamy w uzasadnieniu zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.
Patrz też: MAKABRYCZNE ZDJĘCIA ze Smoleńska: TATIANA KARACUBA skąd ma makabryczne zdjęcia
Co więcej, w uzasadnieniu do złożonego dziś zawiadomienia czytamy, że podejrzani o popełnienie przestępstwa są także premier, minister spraw zagranicznych, minister spraw wewnętrznych, szef ABW oraz szefa AW, którzy nie dopełnili obowiązków, a tym samym działali na szkodę Polski. Autorzy dokumentu twierdzą, że szefowie służb specjalnych powinni natychmiast poinformować premiera o takiej sytuacji. Tymczasem sprawą zajęto się dopiero, gdy zdjęcia dostały się do mediów, a nie 28. września, gdy informacja o fotografiach trafiła do ABW.
"Nie wiadomo, kiedy rzeczywiście szef ABW Krzysztof Bondaryk powziął informację o opisanym przestępstwie i kiedy oraz w jakim trybie poinformował o niej swojego przełożonego Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska. Analogiczny meldunek winien złożyć szef AW Maciej Hunia. Z dotychczas ujawnionej wiedzy wynika, że takiego meldunku nie złożył, a więc albo nie wiedział o publikacji zdjęć, albo zaniedbał ciążącego na nim obowiązku wynikającego z powyższej normy prawnej" - podsumowują.