Wniosek o ekshumację zwłok Zbigniewa Wassermanna został już złożony w prokuraturze, a Żandarmeria Wojskowa odebrała już ze szpitala dokumentację medyczną polityka. Nie wiadomo kiedy odbędą się oględziny ciała, ale Małgorzata Wassermann pokłada wielkie nadzieje w tym badaniu.
Córka posła PiS jest przekonana, że wiarygodne wyniki sekcji zwłok pozwolą dokładniej określić jak doszło do tragicznego zdarzenia, w którym śmierć poniosło aż 96 osób.
- Każde oddziaływanie czynników zewnętrznych, na przykład wysokiej temperatury, pozostawia ślady, które biegły medyk sądowy może zinterpretować, wskazując na możliwe przyczyny zgonu, a pośrednio – co za tym idzie – przebieg i przyczyny katastrofy – stwierdziła w wywiadzie dla tygodnika „Newsweek”.
Przeczytaj koniecznie: Sekcja zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego: organy zmiażdżone, ciało poszarpane
Małgorzata Wassermann już teraz nie ma wątpliwości, że sekcja zwłok jej ojca jest fałszywa. - Dokumenty, które mi przekazano, na pewno nie opisują mojego ojca – wyjaśniła. Tłumaczy przy tym, że poseł w 1989 roku przeszedł ciężką operację. Podczas zabiegu wycięto mu części organów wewnętrznych, a Rosjanie w ogóle tego nie uwzględnili.
Sfałszowana sekcja zwłok nie jest jednak dowodem na to, że w trumnie Zbigniewa Wassermanna nie ma jego zwłok. Członkowie rodziny polityka zidentyfikowali ciało w Moskwie i o pomyłce nie może być mowy.
- W Sejmie usłyszeliśmy od minister Kopacz, że w sekcjach uczestniczyli Polacy. Kiedy próbowaliśmy się dowiedzieć szczegółów od naszych prokuratorów, okazało się jednak, że ich przy tym nie było. Skoro nie oni, to może lekarze? Też nie. Prokuratura nic o tym nie wie. I po kilku miesiącach mamy w zasadzie pewność, że przy sekcjach zwłok ofiar nie było żadnych Polaków – przyznała.