Z narażeniem własnego życia uratował dwie osoby. Odważnie wszedł do wraku samochodu, którego trawił ogień, by wydostać ze śmiertelnej pułapki 20-letniego kierowcę i 18-letnią pasażerkę. Nie czuł bólu kiedy płomienia zajęły mu ubranie, włosy i skórę. Wiedział, że jest jedyną deską ratunku dla młodych ofiar wypadku.
Do makabrycznej kolizji doszło na drodze do Nowego Sącza. W pobliżu miejscowości Librantowa 20-letni kierowca stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w barierę ochronną. Pojazd dachował i ułamek sekundy potem stanął w płomieniach. Młody mężczyzna i 18-latka nie mogli wydostać się ze zniszczonego samochodu. Na pewno spłonęliby żywcem gdyby świadkiem dramatu nie był Celestyn Ż.
POSŁUCHAJ koniecznie: Mały bohater uratował mamę - zrobił jej usta-usta
52-latek ruszył na pomoc uwięzionym we wraku. Najpierw próbował uwolnić 18-letnią dziewczynę. Ogień poparzył mu ręce, dlatego wskoczył do pobliskiego rowu, by zamoczyć się w wodzie. Kiedy udało mu się wydostać nastolatkę, ruszył na ratunek kierowcy, który zakleszczył się w pasach bezpieczeństwa.
Na bohaterze zaczęły palić się włosy, a potem ubranie i skóra. Celestyn Z. nie przerwał akcji dopóki ofiary wypadku nie były bezpieczne, dopiero potem, cały czas płonąc jak pochodnia pobiegł do domu gdzie rodzina ugasiła na nim ogień.
Wybawiciel z oparzeniami górnych dróg oddechowych, głowy, szyi i rąk, nieprzytomny trafił do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. 20-latek ma poparzenia głowy i ręki, a 18-latka tylko niegroźne potłuczenia.