Matylda Jastrowicz była wymarzonym dzieckiem swoich rodziców. - Trzy lata starań, badań, leczenia, aż w końcu stał się cud. Będzie dzidziuś! - wspominają państwo Jastrowicz. Dziś Matylda kończy roczek. Równo rok temu przyszła na świat i stała się najlepszym prezentem bożonarodzeniowym. Jednak szczęście nie trwało długo. Już w trzecim miesiącu życia mama Matyldy zauważyła u dziecka odblask w oku. Pojawiał się on zawsze, gdy dziewczyna ustawiła się pod odpowiednim kątem. Po wielu konsultacjach z lekarzami Matylda trafiła do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Tam lekarze postawili diagnozę. - Guz jest bardzo dużych rozmiarów, wypełnia prawie całą gałkę oczną, spowodował odklejenie siatkówki i najprawdopodobniej trzeba będzie amputować oko. - usłyszeli państwo Jastrowicz. Potem były serie chemioterapii i leczenie laserowe we Włoszech. Siatkówczak ustępował, ale niestety po jakimś czasie pojawiały się kolejne ogniska nowotworu. Dziewczynka przeszła niesamowicie dużo cierpienia, a ma dopiero rok.
Jedyną szansą na uratowanie jej oczka i życia jest leczenie w Memorial Sloan-Kettering International Center w Nowym Jorku. Niestety jest ono niesamowicie drogie - ponad 1 224 000 złotych. Jeśli chcesz pomóc Matyldzie dokonaj wpłaty za pośrednictwem strony siepomaga.pl/matyldajastrowicz. Każdy grosz ma znaczenie!
Zobacz: Ksawery ma raka oczu. Dzięki waszemu wsparciu rozpoczyna się leczenie chłopca