Chłopiec zachorował, gdy miał siedem miesięcy. - Nagle na ciele pojawiły mu się rany. Nikt na początku nie potrafił nam powiedzieć, co mu jest - mówi Izabela Tecław (33 l.), mama chłopca. Pół roku trwało diagnozowanie maluszka. W końcu okazało się, że Kamilka niszczy okropna choroba. - Zdiagnozowano mu histiocytozę złośliwą. Jest to nowotwór, który dotyka jedną osobę na dwa miliony - mówi pani Iza.
Zaczęła się dramatyczna walka o życie chłopca. Silne leki, chemioterapia, przeszczep szpiku.
- Lekarze robili wszystko, żeby przeżył. Nowotwór zaatakował mu kilka organów. Naprawdę było już z nim bardzo źle - wspomina pani Iza.
PRZECZYTAJ: Skutki huraganu. 40 tys. gospodarstw bez prądu przez Ksawerego
W lutym pojawiła się ogromna nadzieja dla Kamilka. Znalazł się dla niego dawca szpiku. Lekarze przeprowadzili przeszczep. - Myśleliśmy, że to koniec koszmaru - mówi pani Iza.
Jak się okazało, los napisał dla rodziny Tecławów okropny scenariusz. Gdy mały Kamil mógł już wyjść ze szpitala do domu, doszło do kolejnego dramatu. W czasie huraganu, który przetoczył się przez Polskę, spłonął dom, który rodzina przygotowała już na przyjęcie chłopca.
Malec nie ma dokąd wrócić. Nie może przeczekać u rodziny czy znajomych, bo jego układ odpornościowy jest wciąż bardzo wrażliwy... Chłopiec musi zostać w szpitalu. Razem z mamą przebywa na Oddziale Transplantacji Szpiku w Poznaniu.
Chłopcu i jego rodzinie można pomóc w odbudowaniu domu, wpłacając nawet drobne kwoty na konto fundacji Drużyny Szpiku: 18 2030 0045 1110 0000 0223 1460, z dopiskiem "Dla Kamila".