Gdy lekarze toczyli walkę o życie Kubusia, nikt się nie spodziewał, że później będzie jeszcze gorzej. Ale mama chłopca po poważnym wypadku została sparaliżowana, a obowiązek utrzymania rodziny, w której oprócz Jakuba jest jeszcze troje innych dzieci, całkowicie spadł na barki ojca dzieci.
Mężczyzna haruje po kilkanaście godzin dziennie, by zapewnić swojej rodzinie byt. Nie był jednak w stanie zapewnić właściwej opieki żonie i swojemu choremu na dziecięce porażenie mózgowe synkowi. Podjął więc decyzję o zrzeczeniu się praw rodzicielskich do Kubusia, który trafił do hospicjum domowego Fundacji Gajusz z Łodzi.
- To świadczy o wielkiej miłości ojca. Uznał, że nie będzie w stanie zapewnić dziecku lepszej przyszłości - mówi Tisa Żawrocka, prezes fundacji. - Tata zdecydował również, by Kuba miał nową rodzinę. Szukamy takiej.
Na razie jego opiekunką prawną została Jadwiga Mielczarek, pracownica hospicjum Gajusza. - Kubuś zrobił ostatnio kolosalne postępy. Uczy się chodzić, stawia już pierwsze kroki. Nie potrafi mówić, ale pojawiają się u niego gardłowe odgłosy, uśmiecha się, czasem denerwuje. Ma szansę w przyszłości stać się w pełni samodzielny i dać swoim nowym rodzicom mnóstwo radości - ocenia opiekunka.
Nie każdy jednak może zostać rodzicem chłopca. Aby nim zostać, trzeba przede wszystkim przejść odpowiedni kurs. Kubuś bardzo liczy na to, że w nowym roku znajdzie kochających rodziców. Jeśli ktoś z naszych Czytelników spełnia ten warunek, może kontaktować się z Fundacją Gajusz pod numerem telefonu: (42) 631 00 41.