Nie klnie jak szewc, nie pije i nie pali. Nie nosi okularów, igły nawleka bez problemów. Jego sprawne ręce czynią cuda. Swój zakład prowadzi od 1983 roku. Wcześniej pracował w spółdzielni rzemieślniczej. Ojciec pana Nataliusza był szewcem i fach przekazał w ręce syna. – Nie wyobrażam sobie innej pracy. Nie zrezygnuję z klejenia butów, dopóki pozwoli mi na to zdrowie. Chciałbym obchodzić setne urodziny w warsztacie.
Nie ma butów, których bym nie naprawił. Dlatego kolejki u mnie są długie. Pracę rozpoczynam o 9.00 rano. Przynoszę sobie kanapki i wodę mineralną. I tak cały dzień, aż do 17.00. Uwielbiam kontakty z ludźmi. Opowiadam klientom różne historie z mojego życia – mówi najstarszy szewc w Polsce. – Nataliusz jest wspaniały – pan Kazimierz (78 l.), sąsiad 93-latka usmiecha się szeroko. – Ciągle uśmiechnięty, pogodny i kulturalny. Każdy kto był u niego raz. na pewno do niego wróci - dodaje. Woź, kp