To, jak widać, nowa linia obrony. Najpierw działacze LPR przekonywali, że to polityczna prowokacja, bo Lidze rosną notowania. Orzechowski wyjaśniał, że wcale nie był pijany, tylko troszeczkę wypił wina, a zniszczenia auta to nie są zniszczenia auta. Niezłe musiało być to "troszeczkę", bo pan były minister miał we krwi dwa promile alkoholu. A to znaczy, że wlał w siebie ze trzy butelki wina albo całą flaszkę wódki.
Jeżeli nowy "dowód" jest równie prawdziwy, co dotychczasowe tłumaczenia Orzechowskiego, to prawa jazdy raczej szybko on nie odzyska. I zapewne zabranie prawa jazdy uzna za dowód powszechnego spisku.