Dziś, jakiś miesiąc po operacji, pan Mieczysław czuje się lepiej. Jest uśmiechnięty. I z niecierpliwością czeka, kiedy będzie mógł wrócić do domu. Pacjent dostał urządzenie amerykańskiej produkcji. Całkowicie sztuczne serce waży ok. 900 gramów, ma dwie komory o pojemności 70 ml każda. Implantacji dokonano w ŚCCS 4 lipca br. Mężczyzna zamiast swego organu ma serce napędzane sprężonym powietrzem. Może funkcjonować poza szpitalem, choć musi zawsze mieć w pobliżu skrzynkę – kompresor, który sztuczne serce napędza.
Dla pana Mieczysława sztuczne serce było na tę chwilę jedynym ratunkiem. Transplantacja serca od dawcy nie wchodziła w grę, bo pacjent ma zbyt wysokie ciśnienie płucne. Być może transplantacja czeka pana Mieczysława w przyszłości.
- Dla pacjenta z przeciwskazaniami do transplantacji serca w tamtej chwili jedynym ratunkiem był zabieg implantacji całkowicie sztucznego serca, czyli takiego plastikowego urządzenia, które zastępuje zarówno prawą jak i lewą komorę serca. Implantując to urządzenie liczymy na to, że ciśnienie w płucach, które dziś mamy, zmniejszy się do takiego poziomu, że będzie można bezpiecznie wykonać u tego pacjenta przeszczep serca. To jest rozwiązanie tymczasowe, żeby móc wszelkie wątpliwości co do stanu zdrowia pacjenta, wszelkie przeciwskazania do definitywnego leczenia, jakim jest transplantacja serca, dobrze wyleczyć – powiedział dla radia RMF Michał Zembala.