Mam świńską grypę!

2009-05-11 7:00

Tylko cud sprawił, że w Polsce nie ma epidemii morderczej świńskiej grypy. Podczas gdy wszystkie państwa wprowadziły stany podwyższonej gotowości w związku z szalejącą zarazą, polscy lekarze zupełnie nie przejmują się zagrożeniem.

Nasz dziennikarz postanowił sprawdzić, jak służba zdrowia radzi sobie z tą egzotyczną chorobą. Gdy zjawił się w Gminnym Ośrodku Zdrowia w Narwi (podlaskie), uskarżając się, że jest prawdopodobnie chory na świńską grypę, lekarz odesłał go z kwitkiem! Kazał zażyć aspirynę i nawet nie zbadał!

Aby sprawdzić w praktyce, jak służby medyczne reagują na zagrożenie świńską grypą, posłużyliśmy się prowokacją. - Czuję się źle. Dwa dni temu wróciłem z USA. Boję się, czy to nie jest aby świńska grypa - wyznał nasz reporter lekarzowi w Gminnym Ośrodku Zdrowia w Narwi (woj. podlaskie). Poprosił o zbadanie. Lekarz Wojciech Skąpski odmówił, ponieważ... pacjent nie miał przy sobie dokumentów. - Muszę w papiery wpisać PESEL i inne rzeczy. Bez ubezpieczenia nie mogę pana przyjąć. Niech pan jedzie gdzieś indziej, do Hajnówki, tam jest oddział zakaźny, to pana przyjmą - usłyszał nasz dziennikarz. Medyk doradził też pacjentowi, by zażył... paracetamol lub aspirynę.

- Lekarz złamał zalecane procedury. Powinien przyjąć pacjenta i zrobić szczegółowy wywiad. Następnie skierować go do szpitala zakaźnego i powiadomić sanepid. Musi o tym wiedzieć każdy medyk. 28 kwietnia minister zdrowia skierowała do dyrektorów przychodni i do urzędników gmin szczegółowe instrukcje - komentuje "SE" Tomasz Misztal z Biura Głównego Inspektora Sanitarnego Kraju. Niestety, lekarz z Narwi zaspał. - Uznałem, że skoro pan podróżuje, to może podjechać jeszcze 30 kilometrów do Hajnówki na oddział zakaźny i tam zostanie pan profesjonalnie zbadany - tłumaczył.

Jego głupotą mogło przypłacić zdrowiem, a nawet życiem tysiące Polaków. Przecież nasz dziennikarz, gdyby rzeczywiście był chory, mógł zarazić setki innych osób. A ci następnych i następnych...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki