Mógłby szybciej znaleźć nową rodzinę, gdyby jego rodzona matka zgłosiła się i zrzekła praw do dziecka.
Chłopczyka znaleziono w "oknie nadziei" łódzkiego Szpitala im. Rydygiera tuż przed mikołajkami. Dlatego pielęgniarki mówią na niego... Mikołajek.
- Jest zdrów jak ryba - mówi Ewa Bober, dyrektor szpitala.
Mikołajek na oddziale preadopcyjnym czeka na nową rodzinę. To może potrwać, bo sąd musi mu nadać imię i nazwisko. Bez tego adopcja jest niemożliwa. Minimum sześć tygodni trzeba czekać.
- Tyle potrzeba matce na zmianę decyzji - tłumaczy sędzia Jarosław Papis z Sądu Okręgowego. - Kobieta może być w szoku poporodowym. Może będzie chciała odebrać syna
Jeśli w ciągu sześciu tygodni się nie zgłosi, sąd nada niemowlakowi nowe imię i nazwisko.
W ten sposób droga Mikołajka do czułych ramion nowej mamy wydłuża się. Ta biologiczna musi się zrzec praw do dziecka.
Apelujemy do niej: Zgłoś się do szpitala, załatw wszystkie formalności! Nic ci nie grozi - za to Mikołajek może mieć nowy dom jeszcze przed świętami...