To nie mogła być miłość. Bo gdyby była, Sebastian B. z Ostrowa, były żużlowiec, nigdy nie podniósłby na swoją ukochaną ręki. Niestety, było inaczej. Mariola K. bardzo szybko poznała prawdziwą naturę sportowca, w którym się zakochała. Zaczęło się od gróźb, ale słowa szybko zamieniły się w czyny. Mariola K. była regularnie bita, bo Sebastian B. tak naprawdę nie był żużlowcem, ale damskim bokserem.
- Skarżyła się na niego cały czas, często płakała - mówią jej znajomi. Gdy zdecydowała się odejść od mężczyzny i wrócić do swojego poprzedniego partnera, zaczęło się piekło. - Nachodził ją, wyzywał, szantażował - mówią bliscy Marioli K.
A gdy oprawcy słowa już nie wystarczały, siłą chciał zmusić kobietę do powrotu do niego. Bił na oślep. 30 maja kobieta zgłosiła na policji pobicie, rozpoczęło się policyjne postępowanie. - Zamknęli go nawet na dwa dni, ale wypuścili i znowu było to samo - opowiada Szymon P., krewny kobiety.
To on w poniedziałek po południu znalazł martwą Mariolę K. - Siedziała w fotelu, była już zimna. Obok siedziały przerażone dzieci - mówi Szymon P. Wiadomo na pewno, że dzień wcześniej był u niej Sebastian B. - Mówiła, że znów ją uderzył - wspomina Szymon P. Być może to ten cios okazał się śmiertelny. Zapłakany Leoś i Jasio widzieli, jak matka kona. Nie mogli jednak nic zrobić.
Gdy w poniedziałkowe popołudnie policja dowiedziała się o zgonie kobiety, od razu zatrzymano Sebastiana B. jako podejrzanego. - Dopiero jednak sekcja da nam odpowiedź na pytanie, co naprawdę wydarzyło się w tym domu - mówi Maciej Meler z Prokuratury Rejonowej w Ostrowie Wielkopolskim. Wyniki sekcji zwłok przesądzą, czy i jakie zarzuty zostaną postawione byłemu żużlowcowi.