Dziewczynki zostały same dosłownie na parę minut. W pewnej chwili młodsza siostra wzięła do rąk pudełko zapałek. Potarła zapałką o draskę, a gdy ogień dotarł do jej paluszków, odrzuciła zapałkę na kanapę. Przestraszone dzieci w ostatniej chwili uciekły ze śmiertelnej pułapki, ale mieszkanie spłonęło doszczętnie.
Patrz też: Zalas: Syn Krystyny i Mariana Szmigielów spalił się z sąsiadem
- Teraz mieszkamy w Centrum Interwencji Kryzysowej, ale staramy się o mieszkanie socjalne - mówi pani Aldona. Każdy, kto chciałby pomóc poszkodowanej rodzinie, może telefonować w tej sprawie do pani Aldony pod numer 726-697-366.