Jak donosi TVN24 pomorska gazeta przygotowuje materiał o jednym ze wspólników mecenasa Marcina Dubienieckiego. Jeden z dziennikarzy chciał zapytać o to, w jakich okolicznościach nawiązali współpracę. Wyjaśnienia nie udało się uzyskać.
- Jakby pan do mnie przyszedł do kancelarii i poprosił o komentarz, to dostałby pan w dziób za takie pytanie i za czelność, że pan do mnie dzwoni - odpowiedział zdenerwowany Dubieniecki i dodał: - Niech pan się ode mnie odpier... i niech pan do mnie nie dzwoni, tak? Do widzenia.
Przeczytaj koniecznie: Piotr Kruszyński: Dubieniecki jest bezczelny i pyszny
Sprawa trafiła do Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku, której Dubienecki jest członkiem.
- Z "Dziennikem Bałtyckim" spotkam się w sądzie - powiedział tvn24.pl adwokat.
Jeśli Rada uzna, że Dubieniecki złamał zasady etyki adwokackiej, grozi mu kara od upomnienia do wydalenia z zawodu. "Dziennik bałtycki" nie ujawnił, jakie pytania zadali Dubienieckiemu przed jego agresywną odpowiedzią.