Wtorek. Godz. 20.00. Dubieniecki podjeżdża pod hotel Bristol w centrum Warszawy. Tam spotyka się z Tomaszem M. ps. Matucha, skazanym za kierowanie grupą przestępczą. To "Matucha" prowadził firmę MD Invest Group, założoną w ubiegłym roku przez męża Marty Kaczyńskiej.
Okazuje się, że obu panów nadal wiele łączy. Dubieniecki i "Matucha" rozmawiają w hotelowej restauracji dobre kilkadziesiąt minut.
Po spotkaniu Dubieniecki wsiada za kółko swojego auta i rozmawia przez telefon komórkowy. Pięć minut później pojawia się pod restauracją na ul. Browarnej, na kolejnym spotkaniu. Podczas kolacji ze znajomym wypija kilka kieliszków wina i ponownie wsiada za kierownicę BMW. Dopiero wtedy odjeżdża do domu.
Policja jest oburzona zachowaniem Dubienieckiego.
- Za jazdę samochodem bez uprawnień grozi mandat w wysokości 500 zł. Za jazdę pod wpływem alkoholu - jeżeli jest to powyżej 0,5 promila alkoholu - grozi do dwóch lat więzienia - mówi kom. Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej. Z kolei za rozmowę przez telefon komórkowy grozi mandat do 200 zł.
Miesiąc temu okazało się, że Dubieniecki ma na koncie 33 punkty karne, stracił więc prawo jazdy.
- Osoba chcąca je odzyskać musi przejść testy psychologiczne. Po ich pozytywnym ukończeniu może przystąpić ponownie do egzaminu - informuje nas Karina Kamińska, rzecznik sopockiej policji.
- Gratuluję policji poczucia humoru - skomentował nam Dubieniecki, który twierdzi, że ma uprawnienia do jazdy samochodem.