Wszystko wydarzyło się w nocy z 30 stycznia na 1 lutego na terenie magazynów w podwarszawskiej miejscowości Reguły. Dwaj mężczyźni z bronią w ręku mieli sterroryzować pracującego tam stróża, związać go i załadować warte niemal milion złotych ekskluzywne perfumy do skradzionego samochodu i uciec.
Jak dowiedział się nieoficjalnie "Super Express", bandyci mieli kilka godzin na dokładne wyczyszczenie magazynu. Sprawę bada policja i prywatny detektyw.
Mundurowi nie chcą jednak komentować kradzieży perfum z magazynów w Regułach. - Trwa śledztwo, ustalamy szczegóły tego zdarzenia - wyjaśniał nam wczoraj aspirant Mariusz Mrozek ze stołecznej policji.
Na razie nikt nie został w tej sprawie zatrzymany. Wczoraj udało nam się skontaktować z Marcinem Dubienieckim. - Wiem, że trwają intensywne czynności zarówno ze strony policji, jak i detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. Liczę, że skradziony towar uda się szybko odzyskać - mówi Marcin Dubieniecki. - Te kosmetyki należały do firmy, którą reprezentuję. Ona jest poszkodowana - dodaje mąż Marty Kaczyńskiej.