Takiej historii nie wymyśliliby nawet scenarzyści brazylijskiej telenoweli. Jest w niej wszystko - sekretna miłość, zdrada i skrywana przez lata tajemnica. Scenariusz na filmowy hit. Pytanie tylko, czy dobrze wypadnie w biografii ewentualnej kandydatki PiS do Parlamentu Europejskiego Marty Kaczyńskiej.
A tak to było po kolei. Pamiętacie państwo billboard Lecha Kaczyńskiego (61 l.) z 2005 roku? Pani Marta występowała na nim z pierwszym mężem, Smuniewskim, i córką Ewą. Dwa lata później byli już po rozwodzie, a dziennikarze wykryli, że w jej życiu pojawił się ktoś inny - Marcin Dubieniecki.
Mieli poznać się w okolicach 2006 roku. Teraz jednak Dubieniecki wyznaje, że to on jest ojcem dziecka urodzonego w 2003 roku. - Jestem prawnie i faktycznie ojcem mojego dziecka - powiedział w sensacyjnym wywiadzie dla "Newsweeka".
Wynika z tego, że Marta i Marcin mogli poznać się jeszcze na studiach na Uniwersytecie Gdańskim. Córka byłego prezydenta Polski studiowała ekonomię, a Marcin prawo. Na tej samej uczelni studiował Smuniewski - wtedy oficjalny partner Kaczyńskiej.
Z czasem para pobrała się i... rozwiodła. No i Kaczyńska rozpoczęła batalię prawną o uznanie, że Ewa nie jest córką jej pierwszego męża. W tym samym czasie tatę zastępował dziewczynce Dubieniecki. W wychowaniu dziecka duży wkład mieli też jego rodzice. Mimo wielu zajęć (ojciec Marcina - Marek Dubieniecki - jest adwokatem, prowadzi kancelarię prawną) starali się opiekować Ewą i spędzać z nią weekendy.
W 2007 r. na świat przyszła Martynka, czyli druga córeczka Marty i Marcina. Była wcześniakiem, ważyła zaledwie 1800 gramów. Na oddziale dla noworodków spędziła pięć tygodni.
Rodzina przeszła wtedy przez trudne chwile, ale zdawało się, że wyszła z tego wzmocniona. Dlatego wszystkich zszokowała informacja, że Marta wraz z córkami wyprowadziła się od męża i przeniosła do starego mieszkania swoich rodziców. Dlatego dziennikarka "Newsweeka" w rozmowie z Dubienieckim wspomniała o krążących plotkach o rozwodzie.
- To jest moja prywatna sprawa - uciął jednak adwokat.