Jak napisała wczoraj "Viva!" - początkowo Izabela chciała, by dziecko nazywało się po mamie Olchowicz, bo tak byłoby ładniej. Ostatecznie jednak żona ustąpiła mężowi. Ich dziecko będzie nosiło jego nazwisko - Marcinkiewicz.
Wara od mojego życia prywatnego - grzmiał niedawno były premier Kazimierz. Zarzekał się, że już nigdy przenigdy nie będzie opowiadał o swoim związku. Ale jak się okazuje, Kazio jest uzależniony od sławy. Postanowił więc ujawnić kulisy swojego romansu i małżeństwa z młodziutką Izabelą. W najnowszym dwutygodniku "Viva!" zdjęcia i intymne wyznania Marcinkiewiczów zajmują blisko 20 stron!!!
Para pozowała fotografom w Wenecji. W rozmowie z gazetą Izabela i Marcinkiewicz opowiedzieli o tym, jak się poznali, o kulisach swojego ślubu i codziennym życiu. - Kaz miał taki rozbiegany wzrok. A pani do Londynu? - tak Izabel relacjonuje swoje pierwsze spotkanie z byłym premierem. - Śmiesznie. Bo siedziałam przy bramce do Londynu właśnie. Pomyślałam, może boi się lotu? Nie wygląda na seryjnego mordercę. Zaprosiłam go do swojego stolika. Przesiadł się w trzy sekundy - zdradza Izabela. Jak twierdzą Marcinkiewiczowie, mimo znacznej różnicy wieku po kilku minutach rozmowy czuli się, jakby znali się latami. Gdy okazało się, że oboje lubią te same rzeczy, sushi i musicale, wymienili się telefonami. Później były kolejne spotkania, rozmowy, imprezy i wyjazdy w egzotyczne miejsca. Kaz i Isabel opowiedzieli też o kulisach swojego tajnego ślubu. Choć uroczystość odbywała się w wąskim gronie, wcale nie było skromnie. Marcinkiewicz miał na sobie garnitur od Armaniego, a jego wybranka suknię od Prady! Po ceremonii para wraz z gośćmi udała się do najlepszego hotelu w Barcelonie, Majestic. - Ma chyba najlepszą w Europie restaurację. Jedliśmy gazpacho (pikantny chłodnik - przyp. red.) i sałatkę z lobstera - takiego dużego raka (lobster to po angielsku homar - red.) - zachwyca się gestem Marcinkiewiczów jeden z ich gości.
Kilka tygodniu temu wpis o podwójnym szczęściu na blogu Izabeli został odczytany jako informacja o jej ciąży. Tak przynajmniej spekulowały media. A wczorajsza "Viva!" zamieściła następujący cytat: "Ale dzieci nazywać się będą Marcinkiewicz. Iza żartobliwie sprzecza się z mężem, że Olchowicz brzmiałoby ładniej, za chwilę zgodę pieczętują pocałunkiem...". Panie Premierze, czy "Super Express" może już gratulować?
Tak zakłamany jest Marcinkiewicz:
Tak mówił Kazimierz:
- Wara od mojego życia prywatnego! - 9 września TVN 24
- Media mnie oduczyły podawania informacji na temat mojego życia prywatnego - 15 września TVN 24
- Dlaczego dokonujecie państwo oceny mojego życia prywatnego i zadajecie państwo pytania dotyczące tej sfery innym politykom? - List otwarty do Moniki Olejnik, 23 lutego 2009
A tak wygląda na okładce magazynu: