Marcinkiewicz chce świętować przy grillu

2009-06-05 22:00

Odkąd zaczął bywać na londyńskich salonach, Kazimierz Marcinkiewicz nabrał światowego luzu.

Młoda narzeczona, dużo młodsi znajomi, wizyty w modnych klubach - tak wygląda teraz codzienność Kazimierza Marcinkiewicza. Nic dziwnego, że byłemu premierowi znudziły się pompatyczne patriotyczne uroczystości, w których jeszcze kilka lat temu tak chętnie brał udział.

Jak wyglądałyby uroczystości 20 rocznicy wolnych wyborów, gdyby premierem był nadal Kazimierz Marcinkiewicz? Wielki grill i po kiełbasce dla każdego.

- Nie umiemy w ogóle świętować, bo takie wydarzenie, jak rocznica 4 czerwca powinno być uczczone radośnie, przy grillu. Powinniśmy się tego uczyć od Amerykanów - powiedział były premier w radiu RMF FM.

Niestety, i w Krakowie, gdzie świętował Donald Tusk, i w Gdańsku, gdzie był Lech Kaczyński, kiełbasek zabrakło, choć prezydent dla mieszkańców Trójmiasta przygotował wielki tort.

Zdaniem Marcinkiewicza, zamieszanie wokół miejsca obchodów pokazało, "jakie jest pokolenie Solidarności".

- Ono już niczego z siebie nie wyda, ja też jeszcze do niego się zaliczam i apeluję do dzisiejszych 30-latków, żeby powiedzieli "stop". Jesteśmy pokoleniem wygranym, pokoleniem wygranej walki o wolność, ale w rządzeniu wolną Polską to pokolenie się nie sprawdza - ocenił były premier.

Czy to oznacza, że Kazimierz Marcinkiewicz nie ma zamiaru wracac do polityki, tego już nie wiemy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki