Warszawa. 30 minut przed godz. 23 Kazimierz Marcinkiewicz i jego wybranka wychodzą ze słynnej restauracji "U Fukiera". Już na pierwszy rzut oka widać, że w życiu tej pary każdy dzień jest świętem zakochanych. Były premier dwoił się i troił, by uchronić swój skarb przed kapryśną zimową aurą.
Starał się jak mógł, aby nawet jedna kropla deszczu nie spadła na jego ukochaną, zanim ta dotrze do czekającej już taksówki. A w samochodzie mocno tulił do siebie lekko już zziębniętą Izabelę.
Wcześniej kochankowie spędzili romantyczny wieczór w restauracji. Przez cały niemal czas patrzyli sobie głęboko w oczy. Czy w ogóle zwracali uwagę na to, co podano im na talerzach?
A jak ustaliliśmy, z okazji Walentynek szefostwo lokalu przygotowało dla zakochanych specjalną walentynkową ofertę!
Już same nazwy potraw sprawiają, że serce zaczyna bić szybciej. "Krzepkie miłowanie", "Purpurowe uniesienie", "Czekoladowo-malinowy obłęd". Za pełny zestaw miłosnych rarytasów dla dwojga trzeba było zapłacić wprawdzie blisko 400 zł, jednak czego nie robi się dla młodej kochanki, zwłaszcza jeśli co miesiąc inkasuje się po kilkadziesiąt tysięcy złotych?!