- To jest sytuacja niewyobrażalna. Jeśli profesorów, ekspertów łapie się na kłamstwach i oni przyznają się do tego, że oszukują, manipulują, prowadzą grę, to tracą swoją wiarygodność - powiedział Kazimierz Marcinkiewicz w TVN24 w programie "Piaskiem po oczach".
Pytano go, co sądzi o przyszłości zespołu parlamentarnego ds. zbadania przyczyn katastrofy Tu-154M, któremu przewodniczy Antoni Macierewicz.
- To już jest porażka za porażką i sytuacja niewyobrażalna - skwitował były premier. Odniósł się on m.in. do wypowiedzi prof. Jacka Rońdy, jednego z ekspertów zespołu, który przyznał się, że "blefował" mówiąc, że Tupolew w Smoleńsku nie znalazł się poniżej wysokości stu metrów.
Marcinkiewicz był zażenowany tym, że w sprawie mającej wagę państwową można posunąć się do tak perfidnych kłamstw. Do tego zarzucił Antoniemu Macierewiczowi, że wprowadza w błąd wielu ślepo mu wierzących ludzi.
- On narzuca swoją narrację - podkreślał Marcinkiewicz i dodał: - On jest kapłanem, kardynałem tej sekty. Oni się do niego modlą, w niego wierzą, słuchają każdego słowa, które on wypowiada w telewizji.
Marcinkiewicz zaznaczył, że na manipulacje i kłamstwa zespołu Macierewicza wydawane są nasze, ciężko zarobione pieniądze.
- Zespół parlamentarny działa za nasze pieniądze i w imieniu parlamentu - podkreślał Marcinkiewicz. - Dość tego. Ile można dopuszczać do takiego szaleństwa na koszt państwa? - mówił.
Były premier stwierdził też, że ustalenia parlamentarnego zespołu, "to nie jest żadna prawda, a jest to wyłącznie tuba propagandowa kłamstwa smoleńskiego". Powiedział też, że jest to brak szacunku dla ludzi, którzy zginęli w tej katastrofie.
- Oni skaczą, pajacują na ich grobach. Na to państwo nie może sobie pozwolić - zaznaczył.